Festiwal Życia – dzień 6

Published On: 29 sierpnia, 20210

Wyjdź po obietnicę”

Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Fransisco…” – to chyba jedna z bardziej obiecujących piosenek zespołu „Golec Orkiestra” – tam, gdzie nie ma nic pojawia się obietnica czegoś wielkiego.

Na przykładzie Abrahama widzimy dziś, że w wierze jest podobnie – jeśli wytrwale idziemy po obietnice, to każda z nich się wypełni. Tak było i w jego życiu, życiu świętych i tak będzie również w moim – muszę tylko zrobić krok i wyjść.

Do tego zachęcał nas dziś o. Patryk Osadnik, prowadzący poranne modlitwy, jutrznią. O. Patryk codziennie przybliża nam postać Abrahama oraz przekłada ją na nasze życie. Za prowadzone rozważania serdecznie dziękujemy!

Następnie tradycyjnie: była muzyczna rozgrzewka oraz konferencja. Prelegent w nietypowy sposób pojawił się na scenie, ponieważ nie wszedł, a wjechał: w rowerowym kasku oraz na dwóch kółkach.

Już wiecie o kim mowa? Konferencję dnia wygłosił organizator naszego festiwalu – o. Tomek Maniura. Podjął on refleksję nad życiem, opierając się na doświadczeniu zagranicznych wypraw rowerowych Niniwa Team: „najsłabsza kondycja jaką mamy na wyprawie, to kondycja wzajemnej miłości. Żeby żyć, trzeba jeść – a żeby kochać, trzeba karmić się Miłością.”

Pojawili się również goście specjalni: Pani Urszula Bauer – kurator oświaty województwa śląskiego – wraz ze swoim synem Michałem. Są przykładem walki o życie, postawy zaufania w cierpieniu oraz świadkami tego, że wytrwała modlitwa czyni cuda: czyń tak, jakby wszystko zależało od ciebie, ale módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga”.

Mszę Świętą z kolei relacjonuje o. Łukasz Orłowski OMI: „Święty Augustyn – patron dzisiejszego dnia – mówił: „Boję się, że Jezus przejdzie i Go nie rozpoznam”. Myślę, że gdyby przyjechał na festiwal do Kokotka, przestałby się bać. Tutaj przechodzącego Jezusa można rozpoznać wszędzie, a już szczególnie, gdy zbliża się Eucharystia. Wtedy spotyka się Go w spowiadających kapłanach, we wspólnocie, która przecież stanowi członki Jego Ciała, w postaciach eucharystycznych i w Jego słowie. Tym słowem jest także homilia. W tej, którą wygłosił dziś ks. Andrzej Nackowski, usłyszeliśmy wezwanie do tego, żeby nie patrzeć na Boga jak na kogoś, kto oczekuje czegoś w zamian za swoje dary. Jest On raczej kimś, kto obdarowuje bezinteresownie. Poza tym to sam Bóg jest dla nas największym darem, którego najgoręcej pragniemy.”

A wieczorem… Scena i parkiet zostały rozgrzane przez najbardziej oczekiwany koncert tegorocznego Festiwalu Życia – braci Golec Orkiestra. Był to prawdziwy wybuch radości, której nie było końca. Publiczność nie chciała ich pożegnać, o czym świadczy poczwórny bis i wyśpiewane „Do Kokotka wróć…”

Dobry kawał roboty robiła Służba Porządkowa – to oni przy wejściu sprawdzali wejściówki oraz pilnowali bezpieczeństwa. Są to ludzie, którzy w trakcie całego festiwalu – pod okiem sierżanta Sławka – świetnie stawiali czoła wszelkim zadaniom: czuwając nad uczestnikami zarówno w dzień, jak w i w nocy. Dziękujemy!

Ten, kto miał mało mógł przenieść się na koncert zaprzyjaźnionego zespołu jazzowego „B6”, w tzw. „Strefie chilloutu”. Jest to miejsce, gdzie na co dzień można było nie tylko posłuchać dobrej muzyki, ale również odprężyć się, posiedzieć przy ognisku, przeżyć czas ze swoją wspólnotą. Odpowiedzialnym za strefę również serdecznie dziękujemy za urozmaicanie czasu festiwalowiczom.

Czas płynie nieubłaganie i dla uczestników jest to ostatnia noc w Kokotku. Jak wiemy pożegnania nie są łatwe, natomiast zakończymy dzisiejszą relację słowami o. Tomka: „Wyjdź po obietnicę, czyli po prostu zacznij żyć. Bóg się w niczym nie pomylił”.